Łódki w magiczny sposób odbiły się od brzegu. Wszystkie jednocześnie. Gromki głos Hagrida przebił się przez hałas powodowany wpadaniem kropli deszczu do jeziora i szumem wiatru.
- Uwaga na głowy!
Wiedziałam, że most pod którym właśnie przepływaliśmy został wybudowany niedawno, po drugiej bitwie o Hogwart. Zresztą, o Hogwarcie wiedziałam prawie wszystko - powinnam powiedzieć: przeczytałam prawie wszystko. Pasją do książek zaraziła mnie ciocia Hermiona. W przeciwieństwie do Rose, która "inteligencję odziedziczyła po mamie, ale zapał do nauki po tacie", jak mówiła babcia.
- Zobaczcie no, Lily, Hugo i... - Hagrid wskazywał na naszego nowego znajomego.
- Matthew - wyciągnął rękę do olbrzyma. Zdziwiłam się, że jest taki odważny. Większość w ogóle nie odezwałaby się do mojego przyszywanego wujka, a nie mówię już o wyciąganiu dłoni.
- Rubeus Hagrid, gajowy i nauczyciel w szkole. No to patrzta, tam jest Hogwart. - podążyłam wzrokiem za wielgachnym palcem. Zamek wyglądał imponująco. Od strony jeziora zauważyłam boisko do quidditcha, znałam je z meczu, na który zabrał mnie wujek Charlie. Na pierwszy rzut oka budynek był mały, ale jak się bliżej przyjrzeć... to tylko wrażenie. Był potężny i piękny, lecz w tym deszczu jakiś ponury i smutny. Stał na urwisku, w którego stronę płynęliśmy. Zdałam sobie sprawę, że kierujemy się prosto na skalną ścianę.
- Głowy w dół - krzyk Rubeusa po raz kolejny rozdarł ciszę, względną ciszę, bo ciągle padało.
Wpłynęliśmy w szeroki otwór w skale przysłonięty bluszczem. Był to tunel, korytarz wypełniony wodą, może i nawet podwodna jaskinia. Zdawało mi się, że prowadził do podziemi zamku, do lochów. Zdziwiłam się, bo nikt nigdy mi nie wspominał o wpływaniu do groty.
Kilka sekund później łodzie zachaczyły o dno. Wyszłam na suchą, kamienną podłogę jako jedna z pierwszych. Ponieważ wszyscy ociekali wodą, po chwili staliśmy w ogromnej kałuży. W tym samym momencie przez grube, drewniane, bogato zdobione drzwi wszedł jakiś malutki, z lekka posiwiały człowiek, z tego, co mówił mi James, profesor Flitwick.
- Dobry wieczór, przyszli uczniowie Hogwartu! Nazywam się Filius Flitwick, nauczam zaklęć i jestem zastępcą dyrektor naszej szkoły, pani profesor Minerwy McGonagall. Za chwilę rozpocznie się uczta rozpoczynająca nowy rok szkolny, ale najpierw zostaniecie przydzieleni do domów. Ceremonia przydziału jest bardzo ważna, ponieważ przez siedem lat wasz dom będzie dla was jak druga rodzina. W Hogwarcie są cztery domy: Ravenclaw, Hufflepuff, Gryffindor i Slytherin. Każda wasza zasługa będzie dodawała, a każde przewinienie odejmowało punkty dla domu, w którym za chwilę się znajdziecie. Czy wszystko rozumiecie? - wszyscy gorączkowo zaczęli kiwać głowami, większość ze zdenerwowaniem i strachem - Dobrze. Za chwilę odbędzie się w takim razie Ceremonia. Nie stresujcie się, ale przy niej będzie cała szkoła. - profesor uśmiechnął sę przepraszająco, a ja zauważyłam, że wiele osób zrobiła bardzo niepewne miny, w tym także ja. A zdawało mi się, że wiem dużo o Hogwarcie! Myślałam, że opowieści rodziny były tak strasznie wyczerpujące, a naprawdę nie zawierały prawie żadnych konkretnych informacji. Zaczęłam czuć poddenerwowanie. Czy aby dobrze zrozumałam? Mieliśmy założyć tiarę... myśl, mówiłam sobie... założyć tiarę... i co dalej? Teraz to bałam się jak nic. Może to miał być test umiejętności? A może tiara miała wylosować nam dom?
- Lily, wszystko ok? - szepnął mi do ucha Hugo.
- Tak... nie. Stres mnie zżera. A u ciebie?
- To samo. Ale nie jesteśmy jedyni. Spójrz.
Rozejrzałam się po sali. Zdecydowana większość albo obgryzała paznokcie, albo podrygiwała, albo jeszcze gapiła się w sufit. Jedna dziewczyna wyglądała, jakby miała zemdleć. Ścisnęłam krótko rękę Hugona, żeby się nie martwił i podeszłam do niej.
- Jak się czujesz? Wyglądasz jak trup.
- Nie, czuję się dobrze, tylko się trochę boję. - miała ona krótkie, obcięte na chłopczycę czarne włosy i wielkie, piwne oczy. Nawet głos się jej trząsł.
- Znasz tu kogoś?
- N-nie, nie bardzo - odparła jeszcze bardziej trzęsącym się głosem.
- To choć ze mną. - pociągnęłam ją za chudziutką rękę - Jak masz na imię?
- Helena, Helena Bones. Po babci. - to nazwisko coś mi mówiło.
- Ja jestem Lily Potter. No choć, tam stoi mój kuzyn.
Zaprowadziłam Helenę do Hugona.
- Heleno, to Hugo Weasley. Hugo, Helena Bones.
- Znasz może Susan Bones? - zapytał grzecznie Hugo. W tej chwili zrozumiałam, dlaczego znałam to nazwisko. Pani Bones była u nas kiedyś na herbacie, razem z kilkoma innymi osobami. Rodzice określali tych swoich przyjaciół jako "GD". Ja wcale nie miałam pojęcia, co ten skrót znaczy.
- To moja ciocia - odparła cicho. Wtedy to przerwaliśmy rozmowę, bo po raz kolejny się otworzyły i powoli wymaszerowaliśmy z małej sali. Szliśmy w równym pochodzie, aż w końcu stanęliśmy przed kolejnymi, topornymi drzwiami z drewna. Zza nich było słychać szum rozmów.
*********************************************************************************
No, jak widzicie, tak się rozciągnęłam z tym fragmentach, że muszę go wam zapodać w dwóch częściach. Mówi się trudno. Tak właściwie to ceremonia się jeszcze nie zaczęła, ale jak miałam zatytułować? Droga do Wielkiej Sali? Nie, to by było dziwne. Dlatego proszę się nie czepiać. I już.
Po drugie: przepraszam za opóźnienie, ale miałam wczoraj problemy z internetem. W tym miejscu wychodzi słabość współczesnego człowieka: jesteśmy strasznie uzależnieni od elektroniki. Jak odetną prąd to koniec.
Postaram się dodać następny fragment szybciej. Proszę się nie zniechęcać ilością tekstu, patrzcie na to jak na książkę :).
UWAGA, BYŁABYM ZAPOMNIAŁA: OD DZIŚ WPROWADZAM DEDYKACJE DO FRAGMENTÓW.
_____________________________________________________
Pragnę zadedykować cały ten blog mojej ukochanej Potteromaniaczce, pamiętaj, że bez ciebie nie przeżyłabym dnia. Wiesz, że mówię o tobie. Twoja bananowa woda sodowa ;).
o jak miło chyba się zarumienię ;)
OdpowiedzUsuń:*
Wspaniały rozdział! A ja już miałam nadzieję, że dowiem się, do jakich domów trafili. Powiedz mi, czy zamierzasz wpleść do swojego opowiadania również syna Dracona, Scorpiusa?:) Fajnie by się również o Nim poczytało, naprawdę. W sumie też bym była poddenerwowana, ale bardziej nie mogłabym wytrzymać z podekscytowania. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńCrucio. :)
PS Proszę, mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową? Uciążliwe nieco jest wpisywanie kodu za każdym razem. ^^
Oj dziękuję. Obiecuję, że syn Malfoya też będzie i -tu uchylę rąbka tajemnicy- będzie dość ważną postacią ;)
UsuńWspaniałe. Zapowiada się ciekawie. Jestem Twoją wierną fanką. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Napisz jak najszybciej. Pozdrawiam i wracaj szybko do zdrowia.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie: http://kochamichjaknikogoinnego.blogspot.com/